piątek, 25 grudnia 2020

Odpady zmieszane


Lokacja: śmietnik, czarny kontener na odpady zmieszane.

Mokotów, Warszawa, jesień AD 2020.

Corpus delicti:  

- Matka Boża Częstochowska pod szkłem, ramka mosiądz, 25 x 15 cm, sztuk 1.
- Matka Boża Nieustającej Pomocy pod szkłem, ramka drewno, frez, pozłotka, 30 x 20 cm, sztuk 1.

On: 
… mieszkanie po babci, teraz w końcu moje. Zanim wejdzie ekipa trzeba tu posprzątać. Mieszkania starych ludzi, wiadomo co za klimat. Te wszystkie rzeczy, po co je trzymają? Zepsute latarki. Wycinki z gazet, całe teczki, rachunki za czynsz jeszcze z PRL-u. Zasuszone przed półwiekiem kwiaty. Zdjęcia, nikogo nie rozpoznaję. Złogi życia. Out. Dziś już ostatni karton. Na wierzchu jeszcze ten obrazek. Kontener. Siup. Po sprawie. 

Cholera. Ten obrazek. 

Powinienem był osobno - szkło i metalowa ramka do selektywnych, tekturka do zmieszanych. Trzeba być eko, no wiem. 

Ale przecież nie będę grzebał w śmieciach.

Ona: 
… taa, zbierałam, różne katolskie artefakty. Dla draki. Stare różańce z pchlego targu. Krucyfiksy. Przesłodzone matki boskie. Zero sacrum, bez jaj. Czasem robiłam z nich instalacje, transgresja, te sprawy. Dziewuchy z kolektywu i tak trochę miały za złe. No ale błagam, przecież to nieszkodliwy kicz, te wszystkie pozłotki, nic więcej, moja lajtowa perwersyjka. Tak czułam. Tej Maryjce nawet zastanawiałam się czy nie dorobić tęczy. No ale po tym co się stało 22 października? Po tym plunięciu kobietom w twarz? Nie ma mowy. Sprawy zaszły za daleko. 

Kontener. 

Jeb! 

To jest wojna. WYPIERDALAĆ!


***

Hoża:
6.15. Ciemno i zimno.
Wychodzi ze środkowej klatki. Właściwie wybiega i truchtem kieruje się w stronę wiaty śmietnikowej.
Niewysoka i dość krępa, popielate włosy zwinięte w ciasny supeł. Próbuje otworzyć kłódkę, plastikową torbę z chlebem tostowym niecierpliwie wepchnęła pod pachę.
„Cholerny złom!”
W końcu krata ustępuje i Hoża wchodzi do środka wiaty. Nad głową ze zgrzytem rozjaśnia się nieśmiało sinoblada świetlówka.
„No dobra”
Nim wyrzuci torbę z przeterminowanym od wczoraj chlebem, zagląda do kontenera na odpady zmieszane i spotyka się ze smutnym spojrzeniem młodej kobiety. Kobiety z chłopczykiem w ramionach.
I nagle stop!
„Hanusiu, nie można rzucać chleba na ziemię. To dar. Trzeba za niego dziękować” – siwowłosy, stary mężczyzna podniósł kromkę z masłem, podał małej blondyneczce siedzącej na stołeczku koło okna i pogłaskał ją po główce.
„A teraz chodź, podziękujemy Naszej Mamie za spokojną noc i poprosimy o dobry dzień” – delikatnie pociągnął ku sobie wnuczkę. Oboje uklękli przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej.
„Gotowa do kościoła?” - mrugnął do Hani dziadek, sam już ubrany odświętnie w białą koszulę, czarne spodnie i wypolerowane, sznurowane buty. Potem zerkając do małego lusterka zawieszonego na framudze okna, rogowym grzebykiem  starannie zaczesał do tyłu siwe włosy.
„Dziadziu, dlaczego do kościoła? Chcem do lasu” – nadąsała się Hania.
„Kochaneczko, pamiętasz tę smutną Panią z obrazka w sypialni? Tę z małym synkiem? Idziemy pokłonić się i odwiedzić Jej Syna. Opowiadałem Ci, On nas uratował” – podniósł wnusię i ucałował ją w oba policzki.
I nagle stop!

„Dziadku... już jestem, przepraszam, jestem” – Hoża/Hania sięgnęła gwałtownie do kontenera, wyciągnęła ze sterty śmieci stary obrazek w mosiężnej ramce i przytuliła go piersi.

Smutna, młoda kobieta z synkiem w ramionach...
Matka Boska Nieustającej Pomocy
Matka Boska Częstochowska
Matka Boska Wspomożenie Wiernych 
Matka Boska Bolesna
Nasza Matka





Tekst:

Tomasz Titkow ( 1 opowiadanie)
Joanna Jaczewska-Sharma ( 2 opowiadanie)

Obrazy:

Adam Rokowski
Marcin Kędzierski

Polecamy ...

Z głową w chmurach

Był ubrany w swe wojskowe angielskie ubranie, zapięte agrafką pod szyją, ułożony starannie, uczesany, nawet kanty spodni były wyrównane. ...