niedziela, 9 czerwca 2024

Niech zstąpi Duch Twój


2 czerwca 1979 r. rozpoczęła się pierwsza pielgrzymka papieża Jana Pawła II w Polsce. Kazimierz Brandys *, który notował później w „Miesiącach”: „Idąc, napotykałem coraz więcej znajomych z widzenia, których nazwisk nie mogłem sobie odtworzyć, i dopiero po jakimś czasie pojąłem, że to nie znajomi, tylko po prostu ludzie o wyglądzie dawnej inteligencji, ci, którzy na co dzień giną w masie, których nie widać. Więc jeszcze są, wylegli całymi rodzinami. Tego wieczoru na Świętojańskiej, na Krakowskim, na placu Saskim ludzie przyszli obejrzeć miejsca, które zobaczy Papież. I obejrzeli siebie. (...) Sam fakt równoczesnego przybycia tysięcy ludzi bez wezwania już był mocno zastanawiający. Na ulicach nie było widać pijanych. Brakowało nawet milicjantów. Całą władzę nad miastem przejął Kościół. Na placu Zwycięstwa, gdzie w sobotnie popołudnie zaplanowano papieską mszę, prym wiodła już katolicka straż porządkowa – młodzi ludzie w niebieskich czapeczkach. Przez głośniki proszono o opuszczenie placu, bo obecność ludzi utrudnia przygotowania, a zostało już naprawdę niewiele czasu. W konstrukcję ołtarza wbijano ostatnie gwoździe, skręcano metalowe barierki wyznaczające sektory. Przy Grobie Nieznanego Żołnierza stawiano żółty namiot, który miał służyć papieżowi jako zakrystia. Nad placem górował już wielki krzyż, z którego ramion spływała szkarłatna stuła. O 16 jedzie na Plac Zwycięstwa aby złożyć kwiaty przy grobie Nieznanego Żołnierza a potem piechotą, w poprzek placu przechodzi pod ołtarz i odprawia Mszę św. w Wigilię Zesłania Ducha św. Homilia wygłoszona wtedy przez niego przechodzi do historii. To na jej zakończenie padają słowa, na które tłum wiernych reaguje piętnastominutową owacją: – „Chrystusa nie można wyłączyć z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi”. Ojciec Święty kończy słowami:

„Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi!… Tej ziemi!”.

Minęło 45 lat od tego wydarzenia, które doprowadziło do ogromnych przemian politycznych, niektórzy mówią nawet, że również społecznych. Rok później zaczęły się strajki na Wybrzeżu, potem na Śląsku Lublinie Warszawie, całej Polsce. Powstała Solidarność. Ludzie nabrali Ducha i władze państwowe, zarządzane z Moskwy zdawały się stopniowo ulegać, oddawać pole. Po wiośnie solidarności przyszedł Stan Wojenny. Te dramatyczne wydarzenia doprowadziły do kolejnej odwilży, oficjalnie działająca od 80 roku opozycja, która przeszła do podziemia na kilkanaście miesięcy powróciła w chwale wyzwolicieli na szczyty władzy po tzw. wyborach kontraktowych 4 czerwca 1989 r. Wydawało się, że komuna upadła. Powstały kolejne rządy wolnego kraju, władzę przejęły środowiska Solidarnościowe, które dogadały się z komunistami w Magdalence, przy Okrągłym Stole. Pierwszy niekomunistyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego, stworzył środowiska centrolewicowe UW, potem KO. Rządy AWS -u i potem Rząd Olszewskiego z braćmi Kaczyńskimi zapowiadały powstanie środowiska centroprawicowego. Dochodziły do głosu inne alternatywy, pod warunkiem, że miały udział w kompromisie magdalenkowym. Do dziś przez ostatnie 30 lat stale mamy do czynienia z tym projektem politycznym jako założycielskim, który zmienia się przy sterach, cyklicznie. Niedawno zmarły aktor i satyryk Janusz Rewiński, w wywiadzie udzielonym w 2015 r. Telewizji Republika w programie Wolne Głosy stwierdził jasno. Ulegliśmy potężnej manipulacji, nie było żadnego upadku komuny. Joanna Szczepkowska, ogłaszając w swoim czasie w telewizji publicznej ten fakt, jest dziś równie wiarygodna, jak politycy, którzy firmowali odnowę, demokratyczne przemiany, wolność dla Polski i jej wreszcie niezależny rozwój. Rewiński mówi jasno, że po latach to wszystko jawi się jako układanka, mistyfikacja, ubrana w kwiatki scena. Władza nie została przejęta, ale podzielona przez ludzi, którzy się dogadali na górze. Jak zwykle. Rewiński mówi rzeczy jeszcze bardziej niepokojące, zauważa, że nie tylko dawny nadzorca Moskiewski nie został pokonany, ale nasz największy wydawałoby się „Przyjaciel” Stany Zjednoczone stawiają coraz bardziej przerażające warunki. Dyrektor FBI mówi coś o odpowiedzialności Polaków za największą zbrodnię ludzkości, za Holokaust. Czy to znaczy, że po latach jesteśmy jako traktowani przez możnych tego świata jako grupa mało ważna, która niby jeszcze jest, ale za chwile nas może nie być ? Mnie to strasznie niepokoi, pomimo tego że jestem wesołkiem, zakończył słynny satyryk, który od kilku lat zaszył się na prowincji i do śmierci zniknął z przestrzeni medialnej III RP.


Co się wydarzyło od 1979 roku, od tego słynnego wylania Ducha Świętego. Upadł komunizm, czy może się po prostu przepoczwarzył. Wtedy kościół pod wodzą Prymasa Tysiąclecia, Kardynała Stefana Wyszyńskiego, wyszedł z katakumb i postawił krzyż na Placu Zwycięstwa, gromadząc kilkaset tysięcy wiernych jak na zawołanie. Dziś przedstawiciel partii, która przyznaje się do solidarnościowego etosu, walczy z Krzyżem w stołecznych urzędach ! Jan Paweł II, nawołując do przemiany, mówił o Cywilizacji Życia, o jego obronie od poczęcia do naturalnej śmierci. A dziś nawet przedstawiciele tzw. prawej strony sceny politycznej w osobach prezydenta Andrzeja Dudy i byłego premiera Mateusza Morawieckiego lekceważą to nawoływanie, pierwszy akceptując proceder In Vitro, drugi popierając tzw. kompromis aborcyjny. Parafrazując Karola Wojtyłę, naszego Papieża Jana Pawła II, można powiedzieć.

Polsko, młodsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?

Marcin Kędzierski

( * Relacja Kazimierz Brandysa na podstawie historia.rp.pl )
Obraz pt. Plac Zwycięstwa 2 czerwca 1979, na podstawie dokumentalnego zdjęcia Chrisa Niedenthala

Brak komentarzy:

Polecamy ...

Z głową w chmurach

Był ubrany w swe wojskowe angielskie ubranie, zapięte agrafką pod szyją, ułożony starannie, uczesany, nawet kanty spodni były wyrównane. ...