Po
wczorajszej prezentacji nowych obrazów Ignacego Czwartosa w galerii S7
objawiły się u mnie pewne przemyślenia nie wiem, czy zbieżne z intencją
autora. Mam od pewnego czasu przeczucie, że zbliża się wielkimi krokami
jakiś przełom. Myślę że kończy się pewna formuła nie tylko sztuki
współczesnej, ale zbliża się do finału całe pokolenie ludzi dla których
życie było wygłupem. Nic nie pozostaje bez konsekwencji. Jeśli wybrało
się postmodernizm, względność, zabawę i żart to na końcu pozostaje
chocholi taniec. Szydercza wersja malarstwa trumiennego Ignacego
Czwartosa na tematy współczesne to nie tylko żart towarzyski,
prześmiewczy portret pokolenia buntu które grzęźnie z pustym patosie. To
też obraz całego pokolenia, roczników które właśnie wchodzą w wiek
starczy, ich dorobek. Można się bawić całe życie ale na cmentarzu
stajemy wobec tajemnicy której nie da się pominąć sarkastycznym grepsem.
To portret krajowej inteligencji, artyści, politycy, dziennikarze,
pokazali aż nadto dobitnie, jak sobie wyobrażają świat. I rzeczywiście,
jest to cywilizacja śmierci, jak proroczo przestrzegał nas Jan Paweł II.
Jesteśmy mordercami własnych dzieci, żyjemy z tego, co uda się jeszcze
raz ukraść pokoleniu tych, co odeszli. Sprzedaliśmy niepodległość, a
dziś stoimy już nad grobem w pozach komicznych. Jakby sarkazm miał nam
dodać tą odrobinę godności i honoru, którą wylaliśmy do ścieków z
trupami naszych nienarodzonych potomków. Nie ma litości dla cywilizacji
śmierci. Czarny Marsz Danse macabre zbliża się do finału.
M Kędzierski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz