sobota, 15 sierpnia 2020

Cud nad Wisłą


Nad ranem pomiędzy zabudowaniami pojawili się pierwsi Rosjanie. Oficer, który wpadł do domu jako pierwszy, nerwowo rozglądał się po izbie. Dla rozładowania sytuacji uprzejmie zaproponowałam herbatę, przyjął chętnie. Zachowanie jego było jednak niezwykłe, nie ukrywał w krótkiej wymianie zdań, że spieszą się, że uchodzą. Tylko przed kim ? Za nimi nie było nikogo. Nikt nie gonił, nie było nawet słychać strzałów. Patrzący jakby w dal przez okno, pomimo pomieszczenia, tak jakby już nieobecny powiedział tylko coś o ... Jasnej Pani, która ukazała się na niebie. Tylko tyle.

Wołomin Osów, pierwsza odsłona Cudu nad Wisłą. Matka Boża Łaskawa, która okazała się Osowie Bolszewikom i dzień później w Radzyminie jest patronką warszawy od 1651 roku. To wtedy przybyli do Polski po raz pierwszy ojcowie pijarzy i założyli pierwszą szkołę. Za sprawa rektora tej szkoły ks. Hiacynta Orsellego, pojawił się w Warszawie kult Matki Bożej Łaskawej. Zamówił on obraz Maryi u nieznanego dziś malarza, z przeznaczeniem na ołtarz kościoła pijarów przy ul. Długiej na podstawie Włoskiego pierwowzoru. 24 marca 1651 w obecności nuncjusza papieskiego arcybiskupa Jana de Torres został uroczyście wprowadzony do świątyni i ukazany ludowi Warszawy. Nuncjusz odczytał bullę papieża Innocentego X ustanawiającą święto Mater Gratiarum Varsaviensis na drugą niedzielę maja. Matka Boża Łaskawa natychmiast prawie zyskała zaufanie i miłość mieszkańców miasta. Już rok później magistrat miasta wobec szerzącej się zarazy Dżumy, zarządził szczególne modlitwy przebłagalne przed wizerunkiem Matki Bożej, niosąc obraz wzdłuż wewnętrznych murów miasta. Zaraza, pomimo fatalnego stanu sanitarnego miasta, śladowej opieki medycznej natychmiast wygasła z dnia na dzień. Włodarze miasta po ustaniu epidemii podjęli uchwałę, w której ogłoszono Matkę Bożą Łaskawą Patronką Warszawy. Udekorowali wizerunek Matki Bożej Łaskawej wotywną koroną. Jednocześnie powierzono Jej opiekę nie tylko nad stolicą Rzeczypospolitej, a także nad całym Królestwem Polskim obwołując Maryję Mater Gratiarum Varsaviensis - Strażniczką Polski-Custos Poloniae. Ks. Orselli nie był zaskoczony tym wydarzeniem, wiedział bowiem że Matka Boża Łaskawa jest kopią wizerunku Matki Bożej Łaskawej z Faenzy we Włoszech i w tym wizerunku już dwukrotnie uratowała to miasto do zarazy. Zwyczajem Matki Bożej jest to, że udziela łask, w tych miejscach, gdzie jest szczególnie czczona. Mijały lata, Polska straciła niepodległość na 123 lata. Kraj był podzielony, niszczony, zniewolony. Kult Maryi jednak trwał, błogosławiona Wanda Malczewska na 47 lat przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości miała przekaz, w którym Maryja zapowiadała, że Polska odzyska niepodległość, a kiedy ją odzyska to „wasi wrogowie postanowią ją zniszczyć, ale moja młoda armia w moje imię walcząca pokona ich i odpędzi daleko, Ja im dopomogę".

Kiedy w 1918 r odzyskaliśmy niepodległość, Lenin dwa tygodnie później ogłosił, że Polska stanie się jedną z republik radzieckich. 18 listopada 1918 r. wydał rozkaz o rozpoczęciu Operacji "Wisła". W styczniu 1919 r.bolszewicy ruszyli na Polskę. Polska rozbita jeszcze po zaborach, pozbawiona scentralizowanej, dobrze działającej administracji i przede wszystkim armii wydawała się łatwym łupem dla armii czerwonej zaprawionej w rewolucyjnym zapale. Kiedy bolszewicy zbliżali się do Warszawy i byli już w okolicy Radzymina, Trocki obiecał Leninowi, że do miasta wejdą 15 sierpnia. Był to plan jak najbardziej realny, nowy rząd na czele z Dzierżyńskim oczekiwał już na plebanii w Wyszkowie, a wyzwoliciele ze wschodu wieź, i już wydrukowane w Białymstoku plakaty propagandowe napisane po polsku sławiące komunistyczny raj. Wojsko miało też obiecaną po zdobyciu stolicy trzydniową swawolę. Jak się później okazało, polegała ona na gwałceniu i mordowaniu oraz plądrowaniu sklepów i aptek w poszukiwaniu szczególnie alkoholu. Wojska sowieckie idące na warszawę liczyły 800 tys. i była to pierwsza falanga pięciomilionowej armii, która planowała w kolejnym rzucie zająć całą Europę. Dowódców Armii Czerwonej ogarnia duch rywalizacji – każdy z nich chce jako pierwszy wkroczyć do Warszawy i przejść do historii jako zdobywca stolicy Polski! Tymczasem wojska Polskie były słabo przeszkolone i w ogromnym stopniu składały się z ochotników, często bez żadnego doświadczenia w walce. Do obrony przygotowywano się gorączkowo i nieskładnie, ponieważ wśród żołnierzy panował chaos potęgowany ustawicznym przemieszczaniem się oddziałów.
„Dowódca 79. brygady, Grigorij Chachanian, był pewien łatwego i bliskiego już zwycięstwa. Powziął bowiem śmiałą decyzję uderzenia najkrótszą drogą na Pragę przez Ossów, Turów i Ząbki. Chciał być pierwszy. Miał pod swoimi rozkazami doborowych, doświadczonych żołnierzy, wypróbowanych w zwycięskich walkach z białymi na Syberii. I rzeczywiście, na tych terenach napotkał na obronę składającą się w ogromnym stopniu z niedoświadczonych zupełnie ochotników, gimnazjalistów i studentów, którzy byli zaznajomieni z obsługą broni na pośpiesznie czynionych kursach trudno jednak nazywać ich przeciwnikiem dla doborowych oddziałów Chachaniana doświadczona w syberyjskich walach z carską gwardią.

I tu zaczyna się dziać historia niezwykła, na ten plan działań prawie pewnych, przesądzonych, odtrąbionych jako łatwa perspektywa zwycięstwa, wkracza nieoczekiwanie, wymodlona być może w modlitwach rzeczywistość nadprzyrodzona, Boża interwencja. W osobie niezwykle zdolnego 27-letniego ks. Ignacego Skorupki, notariusza kurii, ulubieńca biskupa Kakowskiego. Sam przełożony dwukrotnie odmawia młodemu księdzu zgody na wstąpienie do wojska. Ostatecznie młody kapłan zwraca się bezpośrednio do biskupa polowego ks. Stanisława Galla i otrzymuje upragnioną nominację na lotnego kapelana praskiego garnizonu! Od tej pory stara się być wszędzie tam, gdzie przebywają żołnierze. Całe dnie spędza na dworcach, gdzie żegna i błogosławi idących na front ochotników. W szpitalach i w koszarach spowiada, udziela sakramentów, dodaje otuchy, umacnia wiarę i krzewi ufność w Opatrzność Bożą. Bardzo często jest widywany w budynku gimnazjum Władysława IV, służącym za koszary I batalionu 236. pułku piechoty Legii Akademickiej, do którego zostało wcielonych wielu jego uczniów. Im właśnie ks. Ignacy chce towarzyszyć na froncie. Udaje się przez Rembertów prost na front, gdzie przebywają już jego uczniowie ze szkół, w których był od roku prefektem. Ksiądz kapelan maszeruje w jednej grupie ze swoimi dawnymi uczniami, teraz towarzyszami broni. Idzie w stroju duchownym, w sutannie okrytej czarną narzutką, chroniącą od pyłu i kurzu, na szyi ma fioletową stułę. W Ząbkach odprawia jeszcze Mszę Świętą w drewnianym kościółku, w której trakcie powiedział, że Matka Boża w swoje święta, ma zwyczaj czynić wielkie cuda. Zbliżał się dzień 15 sierpnia 1920 r. Święto Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny.


Ochotnicy z ks. Skorupko doszli do Leśniakowizny ok godziny 10 wieczorem, a o 5 rano zaczął się atak bolszewicki. Kiedy padł rozkaz do młodych żołnierzy, że mają wyjść, do dowodzącego podszedł ks. Skorupko i zapytał, czy może poprowadzić tyralierę, dając przestraszonym chłopakom otuchy w tej bardzo trudnej dla nich chwili. Dostaje zgodę i rusza jako pierwszy z krzyżem w reku i okrzykiem „Za Boga i Ojczyznę„. Kilkanaście metrów dalej pada martwy skoszony serią karabinu. Przestraszeni żołnierze w ogniu walki prawdopodobnie nawet nie dostrzegli śmierci swego kapelana, dzieje się jednak coś niebywałego. Tyraliera dzieciaków pozbawionych już swojego kapelana trwa, a żołnierze Chachaniana zaczynają uciekać. Doborowe wojsko przestraszone szturmem gimnazjalistów ? No chyba nie. Bolszewicy widzieli, kogo mają przed sobą z poprzednich potyczek, kiedy wystrzelali jak kaczki swoich przeciwników. Tym razem jednak nastąpił całkowity odwrót i w popłochu opuszczali polę walki pewni siebie bolszewiccy sołdaci. Jak się potem okazało, na podstawie ich relacji, spisanych zaraz po walce, i powtarzanych potem wielokrotnie z ust do ust, Rosjanie nad postacią zabitego kapłana ujrzeli wyraźnie postać Matki Bożej, dosłownie, nie jako zjawę, omam, ale żywą postać. I to spowodowało, że przerażeni, pomimo grożących im kar za dezercję tym bardziej z powodów niemieszczących się w komunistycznym świecie, wręcz zabronionych, uciekali w popłochu na swoje pierwotne pozycje w okolicę Wołomina a czasem nawet dalej. To było irracjonalne działanie dla wielu zadeklarowanych komunistów, bardziej zrozumiałe w przypadku żołnierzy prostych, wierzących jeszcze w Boga rosyjskich Chłopów, którzy w swych relacjach wspominali o Carycy, Boga Matieri. 
Nie widziało Matki Bożej trzech, czterech czy nawet kilkunastu żołnierzy, ale widziało ją setki zaprawionych w bojach żołnierzy. Świadectwa żołnierzy Chachaniana spisane były bezpośrednio po walkach i w obozach jenieckich a Rosjanie mówili o nich czy się chciało ich słuchać, czy nie. Dla człowieka wierzącego takie wydarzenie zdaje się czymś niezwykłym, ale dla karnych ateistów to już naprawdę musiało być ogromne przeżycie, skoro rozchodziło się potem w tylu relacjach. Zobaczyli na własne oczy Bogurodzicę, Kogoś, kto dla nich nie istniał, jako osobę żywą. To wydarzenie zmieniło psychikę tysięcy pewnych siebie i rozzuchwalonych wcześniejszymi sukcesami bolszewików. Jak ujął to ks. kard. Aleksander Kakowski, ofiara kapłańskiego życia, złożona na ołtarzu Ojczyzny, świadomie i dobrowolnie, wydała stokrotny plon: „Do tej chwili Polacy uciekali przed bolszewikami, odtąd uciekali bolszewicy przed Polakami!”

Działo się to 14 sierpnia w wigilię Święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jako preludium. Dzień później w samo święto Maryja ukazuje się drugi raz w okolicy Wólki Radzymińskiej. Porucznik Pogonowski. Młody, ale już doświadczony oficer z ośmioletnim stażem otrzymuje rozkaz zameldowania się pod Zegrzem, gdzie ma wykonywać działania osłonowe dla Polskiej Armii. Jesteśmy w tym okresie już po rozkazie gen.Sikorskiego, który zapowiedział sąd polowy i rozstrzelanie dla dezerterów lub oficerów podważających rozkazy.
O godzinie 12 w nocy Pogonowski wydaje swoim żołnierzom rozkaz ataku na pozycje bolszewików, dostrzeżone dzięki palącym się ogniskom. Ludzie Pogonowskiego, na oślep podejmują się ataku na pozycje wroga, o którym nic nie wiedzą, działanie to od początku wydaje się bezmyślne i bezsensowne. Jednak okoliczności nie zmieniają faktu, że dochodzi w tym momencie do niesłychanego wydarzenia. Pozycje wroga okazują się Centrum Dowodzenia Armii Radzieckiej. Bezwładna strzelanina z obu stron przekształca się w kanonadę, Wszystko odbywa się po ciemku. Porucznik Pogonowski pada ranny a nad jego postacią po raz kolejny, tak jak to było z ks. Skorupką...pojawia się tym razem na czarnym niebie Matka Boża Łaskawa. Jej płaszcz lśni od blasku. Jak żywa. Bolszewicy mieli przewagę ciężkiej artylerii, a mimo to pociski wracały do nich, ...jak wystrzelisz, to zaraz wróci !!!
Panika była powszechna. Wszyscy w jednej chwili rzucili się do ucieczki, I to był koniec ofensywy na Warszawę. Ten Prawdziwy cud nad Wisłą.

Relacje na podstawie Ewy Storożyńskiej,  autorki książki „Matka Boża Łaskawa a Bitwa Warszawska”. Fragmenty życiorysu ks. Ignacego Skorupki na podstawie Ks. dr Józefa M. Bartnika SJ



Brak komentarzy:

Polecamy ...

Z głową w chmurach

Był ubrany w swe wojskowe angielskie ubranie, zapięte agrafką pod szyją, ułożony starannie, uczesany, nawet kanty spodni były wyrównane. ...