Bardzo ważnym etapem w życiu ks. Stefana Wyszyńskiego były studia i praca naukowa. Pomimo słabego zdrowia, zdążył zaskoczyć wszystkich swoją energią i intelektualnymi predyspozycjami. Zaraz po święceniach kapłańskich, swoją pracę wikarego we Włocławku dzielił z zaangażowaniem edukacyjnym w szkole przy fabryce celulozy, prowadząc kursy dla młodzieży pracującej i robotników. Problem pracy, stosunków społecznych, ekonomicznych uwarunkowań stał się już wtedy dla niego życiową pasją, wyzwaniem, drogą poznania trudnej rzeczywistości rodzących się właśnie totalitaryzmów, komunistycznego i faszystowskiego. Przyszły prymas swój sprzeciw wyrażał już wtedy, za pomocą emocjonalnej publicystyki pisząc i redagując w " Słowie Kujawskim" dział informacyjny oraz zaangażowane opracowania historyczne. Nie była więc zaskoczeniem, jego nominacja przez przełożonych do dalszych studiów na KUL.
Wojna 1939 r. zastaje Wyszyńskiego we Włocławku, gdzie jeszcze w październiku z nominacji biskupiej pertraktuje z okupantem na temat seminarium duchownego. Zaraz po pierwszych aresztowaniach traci wszelkie złudzenia co do tych planów. Równocześnie musi się ukrywać, poszukiwany przez policję jako autor przedwojennych artykułów na temat totalitaryzmów. Schronienie odnajduje w Laskach pod Warszawą gdzie w latach 1942-44 był kapelanem w zakładzie dla niewidomych. Poznał tam i zachwycił się działalnością błogosławionej Róży Marii Czackiej – niewidomej zakonnicy, wspaniałej opiekunki niewidomych, założycielki Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi oraz Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. W dniach Powstania Warszawskiego, pod pseudonimem Radwan III , był kapelanem Armii Krajowej obwodu Żoliborz Kampinos. Nie ograniczał się do duszpasterstwa, organizował szpital, pielęgnował rannych, nosił ich ich na rękach, nierzadko przygotowywał na śmierć.
Po wojnie Wrócił do Włocławka, gdzie pełnił funkcję rektora seminarium duchownego, a w marcu 1946 roku został mianowany przez papieża Piusa XII biskupem lubelskim. Decyzję zakomunikował Stefanowi Wyszyńskiemu prymas Władysław Hlond, który musiał dodatkowo zmotywować nominata mocno zaangażowanemu w organizację włocławskiej uczelni upomnieniem, że Ojcu Świętemu się nie odmawia. W tych trudnych czasach biskupem zostaje mianowany energiczny młody kapłan, który jest nie tylko przygotowany duchowo, ale nauczyciel i praktyk, który ma najlepszą wiedzę socjologiczną, na temat współczesności, dysponujący dorobkiem naukowym zawartym w nauczaniu kościoła, wypracowanym przez twórców Katolickiej Nauki Społecznej, takich jak Wilhelm Emmanuel von Ketteler, wybitny kapłan i organizator życia ekonomicznego w Niemczech. Tu warto kilka słów skreślić o tym kapłanie tak bliskim wizerunkowo Wyszyńskiemu. To na podstawie jego dokonań intelektualnych popartych pracą społeczną, Papież Leon XIII napisał swoją encyklikę Rerum Novarum. Ten moguncki hierarcha jako pierwszy sformułował zasadę pomocniczości, nazywając ją subsydiarnym prawem. Do historii wszedł przede wszystkim jako biskup-społecznik występujący w obronie wyzyskiwanych robotników. W największym skrócie Kettler dowodził, że nie jest najważniejszym problem własności środków produkcji, ale podległość ich posiadaczy wobec Boga. Tylko On jest jedynym i wyłącznym właścicielem rzeczy materialnych, duchowych i tylko On gwarantuje ich pomnażanie, dostęp, powszechność. Przeciwnie, odłączenie od Boga sprowadza na ludzi pazerność, marnotrawstwo, wyzysk. Biskup Wyszyński dysponował już na początku swojej posługi wiedzą teoretyczną i praktyczną, mając od lat bezpośredni kontakt ze środowiskiem ludzi pracy, widział problemy żywymi, takimi, jakie są w skali mikro i makro. Duch Święty przygotował bastion obrony dla zniewolonego społeczeństwa, które dopiero wchodziło w bagno komunizmu, a które po latach, będzie potrzebowało jakiegokolwiek oparcia, wchodząc w alternatywne dla poprzedniego bagno liberalizmu. Dotyczyło to sfery nie tylko ekonomicznej, ale przede wszystkim duchowej, z której ta pierwsza wynika i której jest przyporządkowana. Biskup, potem Kardynał i prymas Stefan Wyszyński był tak jak Kościół ostatnią nadzieją, ostoją wszelkich wartości. Drogowskazem w czasach zamętu , rozprężenia i nieprawości. Był z namaszczenia Marki Bożej i nieodłącznego od Niej Ducha Świętego drogą ocalenia. W roku 1946 był dopiero na początku tej drogi, i dopiero musiał dopracować się programu, wymodlić go i usłyszeć, sam bowiem jako człowiek nie miał takich możliwości. Okazało się po latach, że nie ma przypadków i to, co przyszło było od dawna zapisane w Niebie, oczekiwało na odpowiedni czas, miejsce, na pokorną i ufną postawę kapłana i jego zagubionych często owieczek, Polaków.
Wkrótce Stefan Wyszyński stał się jednym z najwybitniejszych duchownych w Polsce. Wielu widziało go następcą prymasa Hlonda, a on sam krótko przed śmiercią napisał list do papieża, prosząc o jego nominację. 12 listopada 1948 roku Ojciec Święty Pius XII mianował Wyszyńskiego Arcybiskupem Metropolitą Warszawskim i Gnieźnieńskim, Prymasem Polski. Nadchodził równocześnie bardzo trudny czas dla kościoła i Polski. Ten pierwszy okres jego rządów w kościele zbiegł się z Kongresem zjednoczeniowym PPR i PPS, na którym domagano się już oddzielenia kościoła od państwa, świeckiego nauczania oraz piętnowano reakcyjną postawę kleru. Była to zapowiedź najtrudniejszych lat, wielkiej rozprawy z kościołem. Od pierwszych chwil nowy prymas prowadził zabiegi dyplomatyczne w celu zachowania minimum niezależności, co było ewenementem na tle innych krajów komunistycznych. Rozprawa jednak dopiero się zaczynała, a jej apogeum dopiero było przed nami. Nasilały się ataki na prymasa, jedność kleru rozbijano promowaniem tzw. księży patriotów, których przedstawiano jako jedyną alternatywę dla reakcyjnej większości. Władze państwowe dążyły do rozłamu w kościele, pacyfikując wszelkie decyzje administracyjne prymasa Wyszyńskiego. W 1951 roku zamknięto niższe seminaria duchowne, nowicjaty zakonne i rozpoczęto likwidację prasy katolickiej. Blokowano budowę nowych świątyń, a w 55 r. nie zezwolono Wyszyńskiemu na wyjazd do Rzymu, gdzie miał odebrać godność Kardynała nadaną mu przez papieża. Proces biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka przed wojskowym sądem był zapowiedzią otwartej wojny z kościołem w Polsce. Wyroki skazujące dla biskupa i osób współoskarżonych były ultimatum dla prymasa. Kardynał Wyszyński nie uległ szantażowi. Wystosował ostry protest, a przebywający w Moskwie Bierut w uzgodnieniu z kierownictwem Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego podjął decyzję o uwięzieniu prymasa. W nocy z 25 na 26 września 1952 roku Kardynał Stefan Wyszyński został aresztowany. Zamknięty w kolejnych miejscach odosobnienia, osamotniony bez wpływu na Episkopat i innych księży, prymas oddał się modlitwie i pracy intelektualnej. Zaczynał się bardzo ważny czas dla niego i dla Polski. W ciszy i zamknięciu, przy pełnej bezradności Wyszyński otwierał nowy rozdział, zwracając swe myśli i serce w stronę Tej, która jedyna pozostała mu wierna i gotowa do działań.
Ostatnim miejscem odosobnienie Prymasa był klasztor sióstr nazaretanek w Komańczy. To właśnie tu w maju 56 roku prymas napisał tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu. Aby zrozumieć ich znaczenie dla Polski, należy wrócić do historii.
Połowa XVII w. Sytuacja Rzeczpospolitej była tragiczna. Niemal cały kraj był zajęty przez Szwedów i Rosjan.1 kwietnia 1656 roku po uroczystej Mszy Świętej w archikatedrze lwowskiej, z udziałem nuncjusza apostolskiego, król Jan Kazimierz upadł na kolana i zawołał:
:
Do najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie za patronkę moją i za Królową państw moich obieram…wszystkie moje ludy Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twej pomocy i zlitowania się w tym klęsk pełnym i opłakanym królestwa mojego stanie, przeciw nieprzyjaciołom rzymskiego Kościoła pokornie przyzywam…
Autorem słów Ślubów lwowskich był Andrzej Bobola-przyszły męczennik, główny patron Polski.
Zbliżała się rocznica trzechsetlecia cudownego ocalenia klasztoru jasnogórskiego, a także Ślubów Jana Kazimierza. Paulini zwrócili się do biskupa Michała Kleparza, potem zaś przeora, generała, kustosza zakonu z prośbą o napisanie odnowionych przyrzeczeń Króla. Powstałe teksty zdawały się banalne i mdłe. Ostatecznie Maria Okońska i Janina Michalska udały się do Komańczy, do kardynała Wyszyńskiego z misją nakłonienia go do opracowania nowych Ślubów. Mijały miesiące, Prymas zmagał się z niemocą przelania na papier słów, które pracowały w nim od czasu uwięzienia w Prudniku. Pewnego wieczoru Okońska skierowała do Wyszyńskiego słowa: „Ojcze, przecież św. Paweł pisał listy, z więzienia i kraty mu w tym nie przeszkadzały. On z więzienia prowadził wspólnoty chrześcijańskie, które wcześniej zakładał ”. Rankiem następnego dnia, w drodze do zakrystii, kardynał Wyszyński podszedł do modlących się w kaplicy kobiet i położył na klęczniku Okońskiej kilkustronicowy rękopis, bez skreśleń. Rozmodlona jeszcze, dostrzegła tytuł :
Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego.
Wyszyński powiedział jej „... tekst nosiłem w duszy, a napisałem dziś pomiędzy 5 a 7 rano”. Raz jeszcze wszystko postawił na Maryję. Był to 16 dzień maja-wspomnienie Świętego Andrzeja Boboli.
„... Królowo Polski! Odnawiamy dziś śluby Przodków naszych i Ciebie za Patronkę naszą i za Królową Narodu polskiego uznajemy. Zarówno siebie samych, jak i wszystkie ziemie polskie i wszystek lud polecamy Twojej szczególnej opiece i obronie. Wzywamy pokornie pomocy i miłosierdzia w walce o dochowanie wierności Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, Kościołowi świętemu i jego Pasterzom, Ojczyźnie naszej świętej, chrześcijańskiej przedniej straży, poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu i Sercu Syna Twego. Pomnij, Matko Dziewico, przed obliczem Boga, na oddany Tobie Naród, który pragnie nadal pozostać Królestwem Twoim, pod opieką najlepszego Ojca wszystkich narodów ziemi.
Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym…”
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
* Portret Prymasa Stefana Wyszyńskiego - obraz namalowany dla Kościoła pw. św. Józefa w Chorzowie, z inicjatywy proboszcza Ks. Antoniego Klemensa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz